wtorek, 29 marca 2011

Dobry tydzień

Eh, co to był za tydzień. Zacząłem źle, na etapie, który najbardziej sobie upodobałem nie przyjechałem nawet w pierwszej grupie, a było tam 90 osób. Od początku nie czułem się dobrze, ale powtarzałem sobie, że musi być lepiej, bo niczego nie zepsułem od Murcii... i było. Co prawda do trzeciego etapu pracowaliśmy na Matteo, który miał walczyć w generalce, ale od momentu, kiedy zobaczyłem, że na śniadanie przyszedł w jeansach - czyli jedzie do domu, wiedziałem, że mam wolną rękę. Udało się na każdym etapie być w dziesiątce, co na wyścigu World Tour jest dla mnie sukcesem. Czy była szansa na podium, pewnie tak, bo wielkich gwiazd sprintu nie było, do wygranej raczej daleko, ale to ze względu na to, że w końcówkach etapów zostawałem sam a wtedy trzeba mieć sporo szczęścia, żeby wykorzystać pracę innych i być w odpowiednim miejscu na 200m do mety. Zyskałem sporo pewności siebie, a to w końcówkach sprawa fundamentalna, więc trzeba to przełożyć na wynik na Pais Vasco... który jest piekielnie ciężki w tym roku. Cel jak na Catalunii - trafić odpowiedni odjazd i dojechać do mety. Wydaje się proste, ale po tym tygoniu, gdzie zawsze przejeżdżaliśmy 50km przez pierwszą godzinę, ten plan trochę się komplikuje. Mimo wszystko, będziemy walczyć!

czwartek, 17 marca 2011

Bonusy


Tak jak mi się od początku wydawało - nie ma wiosny bez Belgii, przynajmniej dla mnie. W zeszłym tygodniu dowiedziałem się, że dostałem dwa dodatkowe wyścigi -Nokere Koerse i Handzame Classic. Wrócę jeszcze na chwilę do Murcii, skończyłem w dwudziestce, co jak na etapówkę z metą (prawie) pod górę i czasówką jest solidnym dla mnie wynikiem, gdybym nie leżał na zjeździe, mogłoby być nawet trochę lepiej. Sporo kości się tam złamało, więc dobrze, że się to wszystko skończyło w ten sposób. Wczoraj byłem pewien, że jeśli nie będzie konkretnej selekcji, to nie ma szans powalczyć, bo tego wyścigu nie wygrał nikt, kto waży mniej 70kg, mogłem być pierwszym... ale wjechać na ostatni kilometr w pierwszej piątce byłoby wielkim wyczynem. Może jutro "powieje pod narty", bo "brakuje jeszcze tego błysku", choć "kilka dobrych skoków" w tym roku oddałem - mówiąc językiem skoczków. Wy też zapuśćcie wąsy dla Adama! :)

czwartek, 3 marca 2011

Dobry początek

Nie pamiętam, żebym zaczął sezon tak dobrze - nie spodziewałem się miejsca w dziesiątce, ale przecież nie będę narzekał, teraz może być tylko lepiej. Finisz jak zawsze ryzykowny, mógł zakończyć się lepszym wynikiem, ale nie to jest dla mnie najważniejsze, bo cały wyścig przejechaliśmy w dobrym tempie, z selekcją po górach. Byłem zawsze w piętnastce, bez większych problemów, o to właśnie chodziło, żeby zobaczyć gdzie jestem na tle ludzi, którzy w nogach mają dziesięć, a nawet piętnaście wyścigów. Byłem z nimi, więc teraz mogę spokojniej zacząć Vuelta a Murcia.

http://www.clasicadealmeria.es/