środa, 22 września 2010

Tour of Britain



Za mną jedna z moich lepszych etapówek, z Tour of Britain przywiozłem koszulkę aktywnego i do tego 2 miejsca w dziesiątce, mogę być zadowolony. Zaczęło się spokojnie, zabrałem się w odpowiednią grupę, później po selekcji, zostało nas 10ciu, którzy mieliśmy walczyć o generalkę. Powiedziałem już nawet Agacie, że tego się nie da stracić... a jednak. Przez kraksy i gumę na następnym etapie musiałem "dorobić" kilkanaście minut i byłem tak zły, że następnego dnia od "KM O" byłem w odjeździe, wziąłem koszulkę najaktywniejszego i już jej nie oddałem. Może to i lepsze niż 5-6 miejsce w generalce... Ważne, że się przełamałem i praktycznie nie musiałem się nikogo bać, zawsze są ode mnie szybsi i Ci, którzy lepiej jeżdżą po górach, ale gdybym miał więcej szczęścia, to i ja mogłem wygrać z Frapportim.


W niedziele podróż, przepakowanie walizek i od wtorku długa podróż do Australii. Jesteśmy na miejscu, w Geelong jest wczesnowiosenna pogoda, co mi bardzo odpowiada, Vuelty przecież nie jechałem, więc wielkiego szoku termicznego nie przeżyje. Atmosfera jest fajna, mamy mocny skład i będziemy walczyli.