sobota, 22 września 2012

Tęczowa niedziela

Kolejny rok i kolejne Mistrzostwa Świata przede mną. Jak zwykle, nikt nie musi mnie specjalnie motywować, przygotowałem się najlepiej jak mogłem. Sporo poświęceń moich i moich dziewczyn w domu, bo muszą radzić sobie beze mnie... Wczoraj zauważyłem, że cały ten sezon jest zwariowany, cały czas się do czegoś szykuję, jest coś ważnego, ale chyba na tym to polega. Trzeba mieć cel, żeby znaleźć motywację - jeszcze tylko tydzień tej karuzeli.

Atmosfera w kadrze jak zawsze dobra, mamy fajny skład, który powinien zrozumieć się także na trasie. Od kilku lat zdobywamy doświadczenie, startujemy ze sporymi aspiracjami, więc może w tym roku się uda. Trzymajcie kciuki!


poniedziałek, 3 września 2012

Za Atlantyk

Miałem sporo emocji w drodze na lotnisko, co kilkanaście sekund odświeżałem twittera, żeby zobaczyć czy Dario Cataldo wygrał dzisiejszy etap, udało się! Z opisu wynikało, że finałowa góra była nieludzka, więc tym bardziej cieszę się, że wybrałem inną końcówkę sezonu, gdzie więcej szans dla zawodników takich jak ja. Po pechowej Danii, gdzie złapałem cztery gumy, w tym dwie w końcówkach etapów pojechałem prosto do Karpacza na kilka dobrych treningów. Jak zawsze, nawet taki krótki okres przygotowań daje więcej motywacji na następne wyścigi. Przez kilka dni dobrze trenowałem, jadłem i spałem, na efekty będę czekał w Kanadzie. Po drodze, 21 godzin z rodziną, przepakowanie walizek i ruszam za Atlantyk. Pierwszy raz będę w Ameryce Północnej, klasyki w Quebecu i Montrealu widziałem tylko w telewizji - zapowiada się wyścig zbliżony do MŚ, więc będzie można sprawdzić gdzie jestem na tle "WT-owego" peletonu.