niedziela, 21 kwietnia 2013

Turecki tydzień

Kartki w kalendarzu trzeba wyrywać bardzo szybko w ostatnich dniach, miałem tylko jeden dzień na przepakowanie walizki w domu, a teraz jestem już na południu Turcji. Narazie czuję się jakbym walczył z kilkugodzinną zmianą czasu, niby jestem w Azji, z domem dzieli nas tylko godzina czasu, ale czuję się gorzej niż w Australii. Zakładam, że po dzisiejszym etapie wrócę do normy... w końcu na Fleche Wallone nie wypadłem źle! Pierwszy wyścig po tak długim czasie a udało mi się do Mur de Huj przyjechać z pierwszymi, gdzie trochę pracy po drodze trzeba było wykonać. Trzeba przyznać, że jak się ma takiego młodego w ekipie, to zawsze człowiek da z siebie kilka procent więcej. To co Kwiatek robi w ostatnich tygodniach, to nowa historia polskiego kolarstwa,  z drugiej strony, to dopiero początek.

Cele na Turcję są jasne, dużo pracy na sprinterskich końcówkach i próba walki na jednym z etapów. Może okazać się, że to wystarczy do walki w generalce... ale poczekajmy, we wtorek wszyscy będziemy mądrzejsi!

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Sierra Nevada

Pytacie co u mnie? Nie zapadłem się pod ziemię, wręcz przeciwnie - spokojnie śpię ponad 2km nad poziomem morza. Jestem w Sierra Nevada, więc jeśli ktoś mnie szukał na Pais Vasco, to miał spore problemy z dostrzeżeniem mojej koszukli. Szkoda, że nie mogłem jechać tego wyścigu, bo czułem, że forma po Catalunii była bardzo przyzwoita, z drugiej strony przy "fruwających Kolumbijczykach" znalazłbym sobie jeden, maskymalnie dwa etapy, gdzie mógłbym powalczyć. Klasyków też nie pojadę, jedynie Fleche Wallone, oczywiście tylko w roli pomocnika, w końcu skumulujemy polskie siły w OPQS. W tym tygodniu czekają mnie jeszcze ciężkie treningi, ale wszystko po to, żebym w maju był w optymalnej formie. Regenerację mam z najwyższej półki, sami zobaczcie...