piątek, 22 lipca 2011

Jedziemy dalej

Ostatnio pomyślałem, że kolarski sezon powinien skończyć się tydzień po Tour de France, Mistrzostwami Świata oczywiście, a później wszyscy na wakacje... bo po co leżeć na plaży gdzieś w Egipcie, wśród dziadków z Niemiec - lepiej jak wszyscy, na plaży w Łebie, w sierpniu! Tak pięknie to nie jest, więc dopiero zaczniemy drugą część sezonu, sporo przed nami... TdP, Vuelta, MŚ... będzie gdzie się zabawić kosztem własnego organizmu. Po tygodniu spokoju i dwóch solidnego treningu jestem już w Belgii, od jutro startuję w Tour de Region Wallone. Wczoraj przejechałem kermes w Ninove, żeby szybciej pokręcić nogami i jestem zadowolony... na tle kilkudziesięciu zawodowców widziałem, że nogi się kręcą, brakuje dynamiki, ale to wróci za kilka dni. Oczywiście sam na taki wyścig bym się nie zgłosił, jakoś nie rozumiem tej belgijskiej mentalności, żeby do ważnych wyścigów szykować się przez takie bez rangi, ale i tego trzeba czasami spróbować -raz w roku. W Walonii też nie zamierzam się spinać ponad normę, choć jeśli będę w formie, to nie będę wyrzucał szans, w końcu wielu ich w roku nie mam...