niedziela, 1 stycznia 2012

Słodko-gorzki 2011

Nie pamiętam kiedy ostatnio rozpocząłem rok od treningu, jakoś ta tradycja nie jest w moim stylu, ale ten rok ma być inny, należy coś zmienić. Skromne 70km i od razu człowiek ma czystsze sumienie...
Rok 2011 był udany, przyniósł wiele zmian, wśród nich oczywiście te najważniejsze - osobiste. Dzięki idealnej dacie ślubu, ucieczce (w) z Giro, sporo się o nas mówiło, no i chyba każda panna oglądająca Eurosport wie, że Goły kawalerem już nie jest. Później wszystko już było łatwiejsze: Mistrzostwa, Wallonia, TdP, Londyn... to były chyba najmilsze sportowe chwile w moim życiu. Podpisałem kontrakt z ekipą o której zawsze marzyłem. Gdyby nie upadek na Vuelcie i Mistrzostwach Świata mógłbym powiedzieć, że było super, ale cieszę się, że znów dostałem lekcję i czegoś się nauczyłem. Jestem pewien, że limit mojego rozwoju jest jeszcze daleko, dlatego maksymalnie zmotywowany zaczynam 2012 rok, jeśli będę regularnie jeździł Grand Tour'y to mogę sporo zyskać. Mam nowe bodźce, bo w Omega nic nie pozostawia się przypadkom, a ja na tym skorzystam. Plany? Ogólnie mówiąc, wystarczy się przełamać, bo to ważny rok - Igrzyska, Giro i mnóstwo innych ważnych wyścigów, które mogą zmienić życie, będę starał się z tego skorzystać!






Wszystkim życzę owocnego 2012 roku! Dziś pierwszy raz założyłem zupełnie nową koszulkę, emocje jak w 2007r.

Wszystkim kolarzom, obsłudze i sponsorom z Vacansoleil - DCM dziękuję za ponad 2 lata wspólnej przygody.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz