czwartek, 20 maja 2010

Circiut de Lorraine

Po długiej przerwie wziąłem sprawę w swoje ręce, dosłownie. Nie pomogły prośby i groźby... stary blog nie działał od tygodni, więc założyłem nowy. Powoli postaram się go ulepszać, na miarę moich możliwości i czasu. Chcę tylko, żebyście wiedzieli, co się u mnie dzieje, bo przez te kilka tygodni, kiedy nie pisałem, spotkałem się z wieloma upomnieniami, bardzo zresztą miłymi. Wiem, że czasami ktoś czyta to, co napiszę i interesują go moje poczynania. Obecnie mam za sobą drugi etap Circuit de Lorraine... z kilometra na kilometr idzie mi lepiej, choć od startu bardzo odczuwałem tygodnie bez wyścigów. Założeniem było cierpienie przez pierwsze dni, no i tego nie ominąłem. Carrara jest bardzo mocny, więc skupimy się na tym, żeby wygrał generalkę, ja chcę zostawić po sobie dobre wrażenie i powalczyć na następnych wyścigach. Wracając jeszcze do dzisiejszego finiszu, można śmiało powiedzieć, że ukradli jemu i nam zwycięstwo, bo na zdjęciach ewidentnie widać jak zawodnik Fuji odpycha się od Mateo na ostatnich metrach... Trudno, nawet jeśli nie zmienią decyzji, mamy jeszcze 3 dni, żeby odwrócić sytuację a dziś trzeba się cieszyć, że wyścig nie będzie leżał na naszych barkach.

2 komentarze:

  1. No w końcu!Nie trzeba będzie tyle szperać po stronach kolarskich, żeby się czegoś o Tobie dowiedzieć! Tak na marginesie - pochwal się tegorocznym Ronde van Drenthe (!) bo jest czym! Oby tak dalej!!
    /skóra

    OdpowiedzUsuń
  2. Nooo... miło ze jest blog, powodzenia psze Pana.

    OdpowiedzUsuń