wtorek, 28 czerwca 2011
Po mistrzu
W tym roku podszedłem do mistrzostw spokojniej, bez wielkich przygotowań, kręcenia się na rundzie itp. Tydzień po Dauphine trenowałem w domu, 2 dni w Karkonoszach i wyszło dobrze. Oczywiście czuję niedosyt, bo do brązowego medalu zabrakło niewiele, a to byłoby niezłą nagrodą pocieszenia. Koszulka też była bliżej niż kiedykolwiek, bo tak jak i pierwsza ucieczka, w której byłem, tak i atak na ostatniej rundzie mógł się powieść. Mistrzostwa są specyficzne i wciąż ciężko się przyzwyczaić do tego, że w każdej chwili połowa z twojego odjazdu nie pracuje, bo "jest wojna" między polskimi drużynami, więc lepiej za dużo nie zastanawiać się nad taktyką, bo kolarska logika nie obowiązuje. Ja cieszę się, że nie oszczędzałem się od startu a mimo to udało się jeszcze powalczyć na finiszu, że trafiłem z formą - bo to był jeden z lepszych dni w tym roku. W lepszym nastroju mogę kilka dni odpocząć i zacząć przygotowania do TdP. Chciałbym wygrać etap, a żeby to się udało, muszę skupić się na wszystkich szczegółach przez najbliższe tygodnie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ja w takim razie będę Ci kibicował na Tour de Pologne. Niestety nie będę mógł zobaczyć kolarzy finiszujących w Warszawie. Cały rok jestem w Warszawie, a już kolejny raz, kiedy chcę zobaczyć finisz 1. etapu TdP to akurat wyjeżdżam na wakacje.
OdpowiedzUsuńMichał, tak niewiele brakowało. Byłeś najdzielniejszy i najbardziej wytrwały. Dziękuję Ci za emocje, których mi dostarczyłeś. Kto by pomyślał, że mnie to tak wciągnie?(to wszystko Grześka wina ;P). Do zobaczenia w Katowicach na TdP. Pozdrawiam. Ewa.
OdpowiedzUsuńP.S. Tak przy okazji, przyjrzyj się polskiej fladze => http://www.vacansoleildcm.com/renners/michal-golas.html