piątek, 9 września 2011

Padłeś? Powstań!

Tak się reklamuje napoje, ale mi też się takie hasło przydało. Zbytnio się nie rozczulałem nad sobą, odpocząłem 4 dni i powoli zacząłem się ruszać, pewnie gdybym nie miał w głowie MŚ, to już w tym sezonie nie zmotywowałbym się, żeby jeszcze wejść na przyzwoity poziom... ale spróbuję. Od startu w Benidormie, mam wrażenie, upłynęły wieki... człowiek zdążył się zmęczyć, pozdzierać, wygoić, wytrenować... a oni wciąż jadą! Co zadziwia - ludzie na podium, chyba nikt nie wytypowałby pierwszej trójki, sam nie wiem czy to dobrze, okaże się. Ja już w Paryżu, jutro przejadę się do Brukseli, na rowerze oczywiście, w niedzielę GP Fourmies, a w środę GP Wallonie - to jedyny sposób przygotowania się do mistrzostw, więc należy uznać go za najlepszy. Co 2-3 dni chciałbym się ścigać, na razie bez ryzyka, żeby sprawdzić, gdzie jestem. Jeszcze raz dziękuję wszystkim za wsparcie w ostatnich tygodniach!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz