Czas odkurzyć wyścigowy rower, mechanicy już zapomnieli, że w ogóle taki mam! Po kolejnym rodzinnym zgrupowaniu zaczynam Volta a Catalunya, wytrenowany do granic możliwości psychicznej, fizycznie jeszcze sporo dałoby się zrobić, tzn. mam nadzieję, że organizm jeszcze limitów nie osiągnął. Trenowałem solidnie, dnia nie straciłem, ba, nawet minuty. W Calpe było bardzo polsko, bo czasami udało się przejechać kilka kilometrów z HP - Sferis, podłączyć do CCC trenującego w Benidormie... co świadczy, że z polskim kolarstwem jest coraz lepiej. Stać nas w końcu na to, żeby przygotowywać się w "ciepłych krajach", inaczej - ceny nie różnią się z polskimi, a prognoz pogody się nie sprawdza.
Kolarzy oglądałem w telewizji, więc mam przegląd sytuacji jak mało kto - najlepsze jest to, że większość nazwisk z tv jest tu ze mną, więc od razu zweryfikuję, gdzie jestem. Nie zakładam niczego, bo nie wiem jaka będzie moja rola, mamy tu przecież Levi'ego w świetnej formie, więc może być tak, że od czwartego etapu będziemy pracować, żeby bronić koszulki. Z dnia na dzień trzeba stawiać sobie cele, na miarę formy - tak jak rok temu. Motywować mnie nie trzeba!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz