Jak zwykle z opóźnionym zapłonem biorę się do komentowania ubiegłych tygodni, wychodzi to prawie jak w Magazynie Rowerowym, gdzie piszę co miesiąc. Wybaczcie, media socjalne zdobyły i mnie i czasami zapominam, że nie wszyscy tam istniejemy. Z drugiej strony, można już było przeczytać kilka komentarzy i wywiadów z podsumowaniem, więc czuję się usprawiedliwiony i nie będę za wiele dodawał.
Wielki szacun dla Kwiatka, niewiele mu zabrakło do zwycięstwa, ale to i tak spory krok dla naszego kolarstwa i kontynuacja tej dobrej passy w tym roku. Ja robiłem, co mogłem, żeby od drugiego etapu mu pomóc, w Gliczarowie najzwyklej zabrakło pary w końcówce. To był jeden z najcięższych etapów w tym roku i to nie tylko w moim odczuciu. Nie dokonał może wielkiej selekcji, ale to tylko ze względu na wyrównany poziom - to my także kontrolowaliśmy wyścig ( w sześciu ) i nie zależało nam na zbytnim redukowaniu peletonu. Ostatniego dnia była mała szansa, ale zdrowy rozsądek tym razem wygrał, mając w myślach Igrzyska.
Podziękowania należą się moim wiernym kibicom, którzy nie opuszczali mnie, dopingowali w najtrudniejszych momentach, są ze mną od lat.
Teraz ostatni szlif formy przed Londynem, dam jeszcze znać!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz