poniedziałek, 24 grudnia 2012
Zwolnijmy
PS. Obiecuję, że jeszcze w tym roku napiszę co u mnie!
sobota, 22 września 2012
Tęczowa niedziela
Atmosfera w kadrze jak zawsze dobra, mamy fajny skład, który powinien zrozumieć się także na trasie. Od kilku lat zdobywamy doświadczenie, startujemy ze sporymi aspiracjami, więc może w tym roku się uda. Trzymajcie kciuki!
poniedziałek, 3 września 2012
Za Atlantyk
poniedziałek, 6 sierpnia 2012
Powrót na tarczy
niedziela, 22 lipca 2012
Przedolimpijska gorączka
Wielki szacun dla Kwiatka, niewiele mu zabrakło do zwycięstwa, ale to i tak spory krok dla naszego kolarstwa i kontynuacja tej dobrej passy w tym roku. Ja robiłem, co mogłem, żeby od drugiego etapu mu pomóc, w Gliczarowie najzwyklej zabrakło pary w końcówce. To był jeden z najcięższych etapów w tym roku i to nie tylko w moim odczuciu. Nie dokonał może wielkiej selekcji, ale to tylko ze względu na wyrównany poziom - to my także kontrolowaliśmy wyścig ( w sześciu ) i nie zależało nam na zbytnim redukowaniu peletonu. Ostatniego dnia była mała szansa, ale zdrowy rozsądek tym razem wygrał, mając w myślach Igrzyska.
Podziękowania należą się moim wiernym kibicom, którzy nie opuszczali mnie, dopingowali w najtrudniejszych momentach, są ze mną od lat.
Teraz ostatni szlif formy przed Londynem, dam jeszcze znać!!!
wtorek, 10 lipca 2012
Pierwsze kwiatki za płoty
piątek, 29 czerwca 2012
Koszul jest mój!
Niedzielnym wynikiem przybiłem nominację olimpijską, więc jestem w drodze do spełnienia kolejnego marzenia. Sam nie "ogarniam", co się ostatnio dzieje.
Teraz przygotowania, do TdP, a przede wszystkim do Londynu. Kamień spadł mi z serca, że w większym komforcie - bez chorej rywalizacji pomiędzy nami Polakami. Kilka dni w Karpaczu i będę gotowy!
czwartek, 31 maja 2012
Różowa wisienka
Dla mnie trzeci tydzień był wyczerpujący, na pierwszych kilometrach etapów starałem się zabierać w ucieczki, a gdy się nie udało - sił pozostawało na grupetto. Celem naczelnym było dojechanie do Mediolanu. Warto było wyeksploatować przez te 21 dni, każdy z nas czuł radość i satysfakcję przejeżdżając linię mety czasówki. Droga z Herning na Piazza Duomo była długa i praktycznie nie pamiętało się już, kto wygrywał kilkanaście dni wcześniej. To tak jak na Stelvio zapomniałem już jak trudno było na Tonale, a przecież pomiędzy mało się nie działo! Liczy się dziś, bardziej jutro. Na tak wyrównanym poziomie, każdy błąd kosztuje Cię drogo. Nie dziwie się powściągliwości liderów, bo znając ostatnie dwa etapy, każdy z nas czuł respekt i starał się zachować jakiś margines sił. Szkoda mi tylko "Purito", bo był on prawdziwym władcą Giro, miał równy, świetny zespół - ale przeciwko Hesjedalowi w takiej formie, niewiele mógł zrobić. Głupim atakiem straciłby tylko podium.
Ja od początku czułem, że muszę jechać mój wyścig w pierwszych dwóch tygodniach, bo trudno powiedzieć jak organizm odpowie na wysiłek i mnóstwo startów, praktycznie od Katalonii. Zabrakło wisienki na torcie, różowej wisienki! Ważne, że dostałem niezłego kopa pozytywnej energii i motywacji - a sezon jeszcze długi... tymczasem zajmę się dekorowaniem mieszkania, też na różowo!!!
poniedziałek, 21 maja 2012
Świat na różowo!
To były najlepsze 2 tygodnie w mojej karierze, stanąłem na podium etapu na Wielkim Tourze, otarłem się o maglia rosa, założyłem maglia azzurra !!! Teraz już wszystko jest możliwe, nie czuję presji, tylko wasze wsparcie, więc mogę wiele. Biorę pod uwagę to, że nie miałem szczególnych przygotowań do wielkich gór, ale dam z siebie, żeby stanąć na podium w Mediolanie. To bardzo ciężka misja, ale nogi, trochę szczęścia i matematyki i wszystko może się wydarzyć.
piątek, 4 maja 2012
Wszystko na różowo!
Herning zwariował na punkcie Giro, wszystko jest różowe i mimo transferu i dnia wolnego już po 3 etapach, myślę, że to dobrze, że startujemy z innego kraju, to będzie coś innego, dla nas kolarzy i dla kibiców. Cieszę się, że na starcie jest siedmiu Polaków, a ze mną w ekipie "Kwiatek", będzie łatwiej psychicznie. Już w peletonie chodzą głosy, że "polska mafia" zaczyna rządzić! Dodajmy do tego sporą grupę masażystów i jesteśmy w komplecie. Oczekiwania - powalczyć na jednym z etapów, na innych trzeba pomagać Dario i Francesco. Nastawienie pozytywne, głowa jest dobra, więc musi wypalić!
środa, 28 marca 2012
Polski tydzień

Jestem zadowolony z całego wyścigu, bo jeśli nie atakowałem przez pierwszą część wyścigu, lub nie pomagałem liderom, to przyjeżdżałem w pierwszej grupce. Nie pomyliłem się w przygotowaniach, to powinno dać sporo pewności siebie na przyszłość. Z nadzieją patrzę na Pais Vasco.
Po 43 godzinach w domu, wróciłem do Hiszpanii - 2 dobre treningi w Calpe, tylko tego oprócz odpoczynku w tym tygodniu mi trzeba. Żałuję tylko, że nie mogę zostać na dłużej w Toruniu...
niedziela, 18 marca 2012
Przed Katalonią
Kolarzy oglądałem w telewizji, więc mam przegląd sytuacji jak mało kto - najlepsze jest to, że większość nazwisk z tv jest tu ze mną, więc od razu zweryfikuję, gdzie jestem. Nie zakładam niczego, bo nie wiem jaka będzie moja rola, mamy tu przecież Levi'ego w świetnej formie, więc może być tak, że od czwartego etapu będziemy pracować, żeby bronić koszulki. Z dnia na dzień trzeba stawiać sobie cele, na miarę formy - tak jak rok temu. Motywować mnie nie trzeba!
sobota, 25 lutego 2012
Wyścig z Mont Ventoux w tle
Jak mi się podoba ta licytacja na portalach społecznościowych, kto więcej, dłużej, wyżej. A ja po zgrupowaniu na Majorce zostałem bez roweru i to przez 4 dni. Najlepsze, że to nie był strajk, tylko jak najbardziej pracowity dzień na hiszpańskim lotnisku! To stara historia, później było kilka pracowitych dni w Toskanii i Trofeo Laigueglia, z której jestem bardzo zadowolony. Pierwszy wyścig po górach, zostałem bez problemu w pierwszej grupie po najcięższych podjazdach. Dla mnie to ważne, żebym potrafił przyjeżdżać w grupie 40-50 ludzi, to daje szansę na niezły wynik. A to, że w końcówce się pogubiłem, to już inna sprawa - własna głupota. Ten tydzień po znakiem zgrupowania z #OPQS, to już czwarte w tym roku!! Tym razem Lazurowe Wybrzeże Francji, którego nie polecam. Oprócz pięknej wody w morzu, sporo sodówki w głowach - przez tydzień nie spotkałem się z sympatią, może miałem pecha. No i kawa kosztuje 5 Euro. Jutro chcemy wygrać Boucle du Sud Ardeche. Cały zespół nieźle kręci, ale nie wiem, czy to starczy na Jonatana! Kalendarz wiosenny mam okrojony, więc trzeba wykorzystać nieliczne szanse, z dyspozycją nie powinno być źle.
Dojeżdżając do hotelu nie dało się nie zauważyć polskiej góry we Francji, więc może i tym razem Mont Ventoux przyniesie szczęście. Oczywiście na wyścigu będziemy trzymali się z daleka od takich podjazdów.
... i jeszcze jedno - w zeszłym roku cieszyłbym się z drugiego miejsca mojego kolegi w Het Volk, tym razem atmosfera jak na pogrzebie. Miejmy nadzieję, że podczas Flandrii się zrehabilituje;)
sobota, 4 lutego 2012
Czas zacząć
Na jutro szykujemy "atak klonów", w składzie jestem ja i Michał Gołaś -czyli Michał Kwiatkowski. Pewnie inne zespoły już się głowią, który z nas będzie jutro walczył! Dla niewtajemniczonych, dodaję linka do legendarnego filmiku:
http://video.eurosport.pl/kolarstwo/golas-i-kwiatkowski-wywiad_vid212061/video.shtml
czwartek, 12 stycznia 2012
Styczniowe przyspieszenie

Szybko weszliśmy w nowy rok, kilka dni treningów i znów wracamy do domu - no prawie, bo lot przez Brukselę, gdzie jutro odbędzie się prezentacja ekipy. Zapraszam na: http://www.omegapharma-quickstep.com/ o 11.00! Po kolejnym teście, który nawiasem mówiąc wypadł caaałkiem przyzwoicie, trafiłem do grupy tzw. szybszej, przygotowującej się do Argentyny. Codziennie intensywne ćwiczenia na progu, rozprowadzenia, sprinty... a ja gdzieś pośrodku tej armii ze średnią powyżej 80kg - ja. Przyznam, że poszedłem do przodu... więc teraz mogę spokojnie zwolnić w domu. Oczywiście tylko przez 5 dni, bo od wtorku kolejne - rodzinne zgrupowanie. Michał, Agata i adoptowany "Kwiatek".
Zapraszam też do śledzenia mnie na twitterze -link po prawej stronie.
Ależ jestem ostatnio aktywny internetowo, prawda?!
Fot. OPQS/ Tim de Waele
niedziela, 1 stycznia 2012
Słodko-gorzki 2011
Rok 2011 był udany, przyniósł wiele zmian, wśród nich oczywiście te najważniejsze - osobiste. Dzięki idealnej dacie ślubu, ucieczce (w) z Giro, sporo się o nas mówiło, no i chyba każda panna oglądająca Eurosport wie, że Goły kawalerem już nie jest. Później wszystko już było łatwiejsze: Mistrzostwa, Wallonia, TdP, Londyn... to były chyba najmilsze sportowe chwile w moim życiu. Podpisałem kontrakt z ekipą o której zawsze marzyłem. Gdyby nie upadek na Vuelcie i Mistrzostwach Świata mógłbym powiedzieć, że było super, ale cieszę się, że znów dostałem lekcję i czegoś się nauczyłem. Jestem pewien, że limit mojego rozwoju jest jeszcze daleko, dlatego maksymalnie zmotywowany zaczynam 2012 rok, jeśli będę regularnie jeździł Grand Tour'y to mogę sporo zyskać. Mam nowe bodźce, bo w Omega nic nie pozostawia się przypadkom, a ja na tym skorzystam. Plany? Ogólnie mówiąc, wystarczy się przełamać, bo to ważny rok - Igrzyska, Giro i mnóstwo innych ważnych wyścigów, które mogą zmienić życie, będę starał się z tego skorzystać!

Wszystkim życzę owocnego 2012 roku! Dziś pierwszy raz założyłem zupełnie nową koszulkę, emocje jak w 2007r.
Wszystkim kolarzom, obsłudze i sponsorom z Vacansoleil - DCM dziękuję za ponad 2 lata wspólnej przygody.